fbpx

Shovelhead AD - Gdy stara szkoła spotyka współczesną furię

W czasach, gdy scena metalowa jest przesycona zespołami próbującymi odtworzyć magię złotej ery gatunku, większość prób kończy się niepowodzeniem. Jednak czasami pojawia się formacja, która nie tylko składa hołd przeszłości, ale również wyznacza własną ścieżkę ku przyszłości. Takim zespołem jest Shovelhead AD, którego drugi album "Timeless Old" spełnia swoją ambitną zapowiedź w sposób, którego nawet najbardziej wymagający metalowcy nie mogli się spodziewać.

Shovelhead AD Timeless OldOd pierwszego kontaktu z materiałem staje się jasne, że nie jest to kolejny thrashowy album retro. Płyta otwiera się miażdżącym "Iron Dawn" (tytuł nad wyraz adekwatny), a przez następne 54 minuty Shovelhead AD prowadzi prawdziwą lekcję nowoczesnego metalu, który jednocześnie patrzy w przyszłość i głęboko zakorzeniony jest w tradycji.

Duch Dimbaga Darrella unosi się nad pracą gitarzysty Mike'a Strikera, ale jest to bardziej inspiracja niż imitacja. Jego riffy zawierają ten charakterystyczny teksański brud, który kojarzymy z Panterą, ale w jego podejściu jest coś wyraźnie współczesnego. Produkcja, za którą odpowiada doświadczony producent Marcus Steel (znany ze współpracy z Testament i Machine Head), osiąga idealną równowagę między surową mocą a kliniczną precyzją, która definiuje najlepsze współczesne wydawnictwa metalowe.

Perkusista Tom "The Hammer" Harrison udowadnia, że jest prawdziwą siłą natury. Sama jego praca na double basie w "Concrete Wasteland" jest warta ceny albumu, podczas gdy inspirowane plemiennymi rytmami intro do "Ancient Future" pokazuje poziom kreatywności, który wynosi materiał ponad zwykłe thrashowe odrodzenie. Sekcja rytmiczna, uzupełniona przez basistę Jacka Morrisona, zapewnia fundament, który mógłby utrzymać drapacz chmur – lub w tym przypadku, dziesięć utworów czystej metalowej demolki.

Jednak tym, co wyróżnia "Timeless Old" na tle konkurencji, nie jest tylko techniczna sprawność czy jakość produkcji. To kompozycje. W czasach, gdy wiele zespołów myli złożoność z jakością, Shovelhead AD rozumie siłę groove'u. Utwory takie jak "Steel Cathedral" czy "Timeless" (centralny punkt albumu) pokazują niemal nadprzyrodzoną zdolność do tworzenia chwytliwych melodii, które zapadają w pamięć, nie poświęcając przy tym ani grama ciężaru.

Wokalista Ray Winters ewidentnie studiował przy ołtarzu Phila Anselmo i Jamesa Hetfielda, ale jego wykonanie ma własny, wyrazisty charakter. Jego zakres swobodnie przemieszcza się od gardzianowych ryków po czyste partie, które faktycznie służą piosenkom, zamiast sprawiać wrażenie doklejonych na siłę komercyjnych ustępstw. Teksty, choć zakorzenione w znajomych tematach siły, buntu i społecznego rozkładu, unikają klisz, które często trapią gatunek.

Produkcja albumu zasługuje na szczególną uwagę. W przeciwieństwie do wielu współczesnych wydawnictw metalowych, które duszą się pod ciężarem nadmiernej kompresji i triggerowania, "Timeless Old" oddycha. Słychać powietrze przepływające przez pomieszczenie podczas cichszych partii, co sprawia, że ciężkie fragmenty uderzają jeszcze mocniej, gdy wchodzą. To prawdziwa lekcja dynamiki, którą powinno przestudiować więcej producentów.

Utwór po utworze, "Timeless Old" odkrywa nowe warstwy z każdym przesłuchaniem. Otwierająca salwa "Iron Dawn" i "Concrete Wasteland" może chwycić za gardło, ale to bardziej eksperymentalna środkowa sekcja, szczególnie epicki "Ancestral Chains", pokazuje prawdziwy potencjał zespołu. Ośmiominutowy czas trwania mija jak z bicza strzelił, budując od nawiedzonego czystego intra do miażdżącego klimaksu, który rywalizuje z czymkolwiek we współczesnym metalu.

Wpływ zespołów takich jak Power Trip i Enforced jest widoczny, szczególnie w crossoverowych "Speed Demon" i "Nuclear Thunder", ale Shovelhead AD nigdy nie brzmi wtórnie. Wzięli te inspiracje i przepuścili je przez własną unikalną perspektywę, tworząc coś, co oddaje hołd przeszłości, jednocześnie pewnie krocząc w przyszłość.

Finalny utwór albumu, "Eternal Night", służy zarówno jako idealne zamknięcie, jak i deklaracja intencji. Rozpoczynając się niemal doomowym lamentem, zanim eksploduje w thrashmetalowy tour de force, zawiera w sobie wszystko, co czyni Shovelhead AD wyjątkowym. Jest ciężki, techniczny gdy trzeba, ale co najważniejsze, nigdy nie traci z oczu tego, co czyni metal wielkim: zdolności do poruszania zarówno ciała, jak i umysłu.

"Timeless Old" nie jest po prostu świetnym metalowym albumem; to przypomnienie, dlaczego w ogóle zakochaliśmy się w tej muzyce. W gatunku, który czasami sprawia wrażenie, jakby kończył mu się zapas pomysłów, Shovelhead AD udowadnia, że wciąż jest mnóstwo terenu do eksploracji. Udało im się stworzyć coś, co brzmi zarówno klasycznie, jak i współcześnie, oddając hołd swoim wpływom, jednocześnie wykuwając własną wyrazistą tożsamość.

Dla fanów old-schoolowego metalu jest tu wystarczająco dużo, by zaspokoić ich głód tradycyjnej ciężkości. Dla tych bardziej zainteresowanych nowoczesnymi podejściami, produkcja i aranżacje oferują mnóstwo nowoczesnych elementów. To rzadki album, który potrafi tak skutecznie przerzucić most między tymi światami.

Jeśli jest jakaś sprawiedliwość w metalowym świecie, "Timeless Old" zostanie zapamiętany jako jeden z definiujących albumów swojej ery. To płyta, która zasługuje na wymienienie obok klasyków pokroju "Vulgar Display of Power" czy "Master of Puppets", nie dlatego, że brzmi jak one, ale dlatego, że capture'uje tego samego ducha innowacji i surowej mocy, który uczynił tamte albumy legendarnymi.

Shovelhead AD rzucił rękawicę albumem "Timeless Old". Pytanie brzmi: kto odważy się ją podnieść?

Ocena: 9/10